sobota, 27 września 2014

Idzie Wiesiek - nie ma na to rady

W tym roku jesień zaczęłam wraz z końcem wakacji. I chyba nieco inaczej niż zwykle. Spowodował to Artur Andrus. Tak Panie Arturze - to Pańska wina!

A właściwie zasługa, że w tym roku jesień nie potęguje smutku - wręcz przeciwnie. Chociaż mam wrażenie, że na to drugie przyjdzie jeszcze czas...

Ale do rzeczy! Koncert, o którym myślę, odbył się jakiś miesiąc temu (nie pamiętam dokładnie, bo nie mam głowy do dat). Niedzielne, ciepłe jeszcze popołudnie zaowocowało lawiną radości, tureckim tańcem i śpiewem w ArtParku - AAAaaaaaAAAAA. Oczywiście mowa o "Cynicznych córach Zurychu", ale na uwagę zasługuje całość.

Satyryczny poziom narracji widowiska, humor, dystans i to, że właściwie nie ma się ochoty, żeby skończyć.

Jednak ironia, a czasem wręcz sarkazm, nie przeszkadzają Andrusowi pisać także takich piosenek. Spostrzegawczy i bardziej oczytani znajdą tu zapewne literackie nawiązania.



I choć ze śpiewaniem ten Pan niewiele ma wspólnego, to poziomem inteligencji zdecydowanie wygrywa. Niniejszym sezon jesienno-zimowy uważam za otwarty.