Chyba trochę niesprawiedliwie podeszłam do tej
książki. Najpierw bowiem przeczytałam wiele recenzji, a dopiero później
sięgnęłam do samą książkę.
I raczej nie będę oryginalna. W książce jest dwóch bohaterów
– dwóch chłopców. Jeden z nich jest niedojrzały – to 40-letni lekarz po
rozwodzie, drugi jest bardzo dojrzały, choć sam jeszcze bardzo młody – jego syn – 11-letni
Mateusz.
Jak dla mnie, za bardzo wkrada się do książki doświadczenie filmowe autora. I chociaż książkę dobrze się czyta, nie porwała
mnie treść, nie uwiódł mnie pisarz. Dlaczego? Pewnie dlatego, że autor za
bardzo starał się pokazać cechy swoich bohaterów. Cechy mało oryginalne i trochę przebrzmiałe. Ponadto chyba już jestem
zmęczona czytaniem o tym kto, jak, gdzie, kiedy i z kim uprawia seks.
I myślę sobie, że chyba każdy ma swoją "szufladkę",
której powinien się trzymać. Bo filmy zdecydowanie lepiej temu panu wychodzą,
chociaż komedia nie jest moim ulubionym gatunkiem. I komediowość Saramonowicz
próbował przenieść do książki, ale nie do końca osiągnął tym sukces.
Bohater dorosły przypomina mi trochę wielu
klubowych Casanovów. Nie wiem, na jakie kobiety działają takie zachowania –
chociaż z pewnością takie kobiety są. W zasadzie nie wiem też, czemu mają służyć
takie lektury, bo ani nie czuję się bogatsza, ani sama fabuła jakoś nie
przypadła mi do gustu, i mam też wrażenie, że autor również nie do końca
wierzy w to, o czym chciał przekonać czytelnika.
Zdjęcie: Wydawnictwo Wielka Litera