środa, 20 stycznia 2016

Czasem trzeba umieć poradzić sobie z porażką

Tak, właśnie to! Właściwie powinnam złożyć oręże. Jeszcze niedawno pozwoliłabym sobie rękę odciąć za to, że ludzie kupują płyty, słuchają muzyki ambitnej, poszukują piękna, potrzebują piękna. Tymczasem okazuje się, że nawet ci, których na to stać, wolą iść na łatwiznę.


Przykre, ale prawdziwe. Tak samo jak to, że jeśli dasz komuś palec, za chwilę będzie chciał całej ręki. Ba! Wejdzie ci na głowę. Co w takiej sytuacji robić?



Ja odsuwam się na bardzo bezpieczną, kulturalną odległość. Zaczynam żyć na przykład muzyką filmową. Bo jedną z zakupionych przeze mnie ostatnio płyt - tak! kupiłam płytę (niejedną) i wierzę, że inni także to robią :), jest "Celuloid" Marka Napiórkowskiego i Artura Lesickiego.

Panowie są przyjaciółmi od wielu lat, ale też uznanymi muzykami jazzowymi. Na płycie znalazło się kilka dosłownie kilka (bo 9) utworów znanych ścieżek dźwiękowych. Są to między innymi: Lalka, Prawo i pięść, Człowiek z żelaza, czy Wojna domowa.

Muzyka grana jest jedynie na dwóch gitarach akustycznych - różnych ze względu na podstawowy podział: akustyczna i klasyczna. Specjalistką nie jestem, ale wiem, że jedna ma węższy gryf oraz większe pudło rezonansowe. Zwykle także struny stalowe, czyli metalowe, druga ma miękkie struny (nylonowe) i wykorzystywana jest np. w bossanowach oraz do grania muzyki klasycznej.

Jutro koncert w Polskim Radiu, płyta w szufladzie od miesiąca i dalej wierzę, że ludzie tego potrzebują. Wzruszeń, przeżywania muzyki na żywo, emocji, piękna! Dobrego roku!