sobota, 26 stycznia 2013

Czy optymizmu można się nauczyć?

Dzisiaj będzie trochę inaczej. Zastanawiam się od czego zależy nasze podejście do życia i nastawienie do tego, co nam się zdarza. Czy optymizmu można się nauczyć?

Są ludzie, nacje, którzy bez względu na niepogodę, nawet w wichurę i tak dalej, potrafią być uśmiechnięci i na pytanie: Co słychać? odpowiadają: OK. Inni z kolei, jak tylko nie mają 6 zer na koncie i minimum dwóch samochodów, mówią: Kiepsko. Czym zatem jest ów wspomniany optymizm i od czego on zależy?

Optymizm to nic innego niż pozytywne postrzeganie rzeczywistości. Przeciwieństwem optymizmu jest pesymizm.Wynika z tego, że wszystko jest tylko białe albo czarne. Czy tak jest? Nie, jasne, że nie, ale brunatna wilcza jagoda, jasnozielony wiosenny liść, ciepłe cytrynowe słońce także możemy postrzegać jako pesymistyczne. To od nas zależy, jak na nie spojrzymy.


Np. Wolter w „Kandydzie” po raz pierwszy określił pojęcie optymizmu jako obłęd udowadniania, że wszystko jest dobrze, kiedy nie jest. Czy optymizm to próba udowadniania? Nie, to po prostu podejście do rzeczywistości. Pozytywne!!!

Z kolei Martin E.P. Seligman w książce „Optymizmu można się nauczyć” pisze:
Każdy ma swój mur, każdy kiedyś dochodzi do punktu, w którym ogarnia go zniechęcenie. To, co robisz, kiedy napotkasz na ten mur, wyznacza różnicę między bezradnością a zaradnością, między porażką a sukcesem.

No właśnie. Optymizm to sposób radzenia sobie z pewnymi sytuacjami, wychodzenia z trudności, które spotykają każdego z nas.
Optymizm to sztuka patrzenia na rzeczywistość i działania w każdej zaistniałej sytuacji. I właśnie to działanie określa nas samych jako pesymistów lub optymistów. Optymizm to sztuka widzenia dobrych stron, nawet złych zdarzeń, ale nie zmieniamy rzeczywistości, nie oszukujemy siebie i innych, tylko staramy się ją interpretować pozytywnie.

Szklanka jest do połowy pełna czy w połowie pusta? Odpowiedź na to pytanie zakwalifikuje nas po stronie optymistów lub pesymistów. Czy zatem optymizmu można się nauczyć? Ja na to pytanie odpowiadam zdecydowanie TWIERDZĄCO.

Martin E. P. Seligman we wspomnianej książce wyróżnia dwa sposoby patrzenia na rzeczywistość: pozytywny i negatywny. W każdym z tych przypadków określa go jako kontrolę nad sobą – optymizm to sukces, pesymizm – to porażka, ale także sztuka wychodzenia z tych sytuacji, jak poradzimy sobie z porażką, okażemy się zaradni czy bezradni?

To zależy od naszego spojrzenia. Jeśli pesymistycznie założymy, że to, co jest złe będzie trwało długo, możliwe jest, że stracimy kontrolę nad swoim życiem, ponieważ nasza postawa będzie bezradna. Jeśli natomiast przeciwnie, założymy, że zło to tylko przejściowe kłopoty, przyjmiemy postawę zaradną i poprzez działania będziemy sprawować kontrolę nad własnym życiem.
Istnieje również coś takiego co potocznie nazywamy nastawieniem, czyli programowaniem umysłu. Nasza psychika potrafi zdziałać dużo więcej niż nam się wydaje, a wiele zależy od nastawienia właśnie.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, podczas owego nastawiania siebie nie używajmy zaprzeczeń. Nie mówmy: Ja się nie boję – bo podświadomość wypiera słowo nie. Aby was przekonać podam inny przykład. Spróbujcie sobie wyobrazić, że obok nie stoi różowy słoń. Udało się? Oczywiście, że nie. Czy zatem optymizmu można się nauczyć? Oczywiście, że tak!

fot. archiwum autorki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz