środa, 4 października 2017

Pomoc domowa – komedia, farsa, satyra


Komedia jako gatunek o wesołej akcji, obfitującej w rozmaite wydarzenia, ma za zadanie rozbawić widza.


Decydując się na gatunek komediowy w teatrze, trzeba mieć świadomość, że to nie lada trudne zadanie, bo łatwiej widza wzruszyć, niż rozśmieszyć, a jednocześnie nie ośmieszyć, tylko rozbawić. To zapewne dlatego, że – jak uważają znawcy gatunku – komedia jest szalenie precyzyjną formą. Gdy zawiedzie jeden element, położy się cieniem na całości.

 „Pomoc domowa” wystawiana w teatrze Krystyny Jandy niewątpliwie komedią jest. A to dlatego, że gromki śmiech towarzyszy widzom niemalże od początku do końca. Cóż, schemat stary jak świat. Mąż, żona, jej kochanek i jego kochanka. Podwójna zdrada małżeńska pod jednym dachem. A w samym środku tych wydarzeń, genialna w swojej roli Krystyna Janda, która jako jedyna wie, co się w domu dzieje tej nocy, perfidnie to wykorzystując, brnąc w coraz większe kłamstwa i knując coraz większe intrygi po mistrzowsku potrafiąca wybrnąć, nawet wtedy gdy sytuacja wydaje się już patowa. Milczenie jej się opłaca, zostaje bowiem za dyskrecję i lojalność sowicie wynagrodzona przez oboje małżonków.

Jest w spektaklu trochę seksualnych i wulgarnych żartów, ale nie przekraczają one granic tak zwanej przyzwoitości. Co więcej, po ciężkim dniu pozwalają człowiekowi zapomnieć o tym, co wokół i na chwilę przenoszą go do innego świata. Pamiętajmy, że akcja toczy się niemalże w sypialni, więc trudno spodziewać się przesadnej grzeczności rodem z Wersalu.

fot. Teatr Polonia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz